Nieważne ile masz lat – osiem, szesnaście, czterdzieści czy siedemdziesiąt. Tak urocza baśń może zaczarować czytelnika w każdym wieku. Najpierw zakochałam się w pięknej animacji Miyazakiego, a teraz w tej czarującej książce. Film od powieści różni się naprawdę znacznie, ale i pierwowzór, i adaptacja są naprawdę świetne.
Sophie mieszka w małym miasteczku o nazwie Market Chipping w Ingorii. Wyrabia kapelusze (z którymi lubi sobie porozmawiać) sprzedawane w rodzinnym sklepie. Ma pecha, bo jest najstarszą z sióstr, więc wiadomo, że w jej przypadku nawet nie warto wyruszać na poszukiwanie szczęścia – i tak się nie uda. Nie pytajcie mnie, dlaczego w Ingarii panuje takie przekonanie – w każdym razie mnie, też najstarszej, nie napawa to zbytnim optymizmem. A raczej nie napawałoby, gdyby nie to, że Sophie, oczywiście, będzie musiała wyruszyć na poszukiwanie szczęścia i oczywiście je znajdzie (co daje mi pewną nadzieję). Bo oto niespodziewanie zjawia się Wiedźma z Pustkowia, która z niezrozumi…