Empire of Storms, a właściwie potok myśli o Szklanym tronie Maas

Trochę się aż dziwię, że nie napisałam do tej pory ani jednego postu w całości o Szklanym tronie albo w ogóle o Maas. Przecież ja uwielbiam czytać jej książki, uwielbiam o nich pisać, uwielbiam też na nie narzekać. Serio, czasem mam wrażenie, że marudzenie na Maas to już w moim przypadku jakiś rodzaj sportu. I nie wiem, czy częściej je hejtuję, czy im fangirluję. Bo tak, każda okazja jest dobra, żeby ponarzekać na Szklany tron, żeby się wyżalić, żeby wyliczyć, co jest słabe, co mnie strasznie irytuje... A równocześnie... ile ja fanartów obejrzałam, ile godzin spędziłam na czystym fanowaniu, ile razy czytałam niektóre fragmenty, ile pisków i wrzasków wydałam z siebie podczas czytania, ile nawet łez wylałam... To niesamowite - jak wiele zupełnie sprzecznych uczuć kumuluje się we mnie, jeśli chodzi o Szklany tron, jeśli chodzi o Maas.
Bo ta seria to takie straszne bagno - jak już wejdziesz, to nie ma odwrotu. Jeszcze przed premierą Empire of Storms przez chwilę miałam plan, żeby już nie …
Bo ta seria to takie straszne bagno - jak już wejdziesz, to nie ma odwrotu. Jeszcze przed premierą Empire of Storms przez chwilę miałam plan, żeby już nie …